Translate

środa, 21 października 2015

Mediolan czyli miasto kijka do selfie wszedobylskich murzynow i toczkow na pogrzeb

Zanim ostygly wspomnienia z wyprawy do Londynu juz trzeba bylo szykowac sie na nowy wyjazd. Tym razem Mediolan. I tym razem byla inna ekipa. Sam babiniec czyli 5 bab. Ja Gosia Aga Asia i Monika. Niby stary sklad ale z jednym nowym nabytkiem w postaci Moniki. Pisalam juz wczesniej ze Gosia jest bardzo mila osoba. Jest tak mila iz powiadomila Monike ze ten wyjazd to dla niej DUZY sprawdzian. Klasowka rzeklabym wrecz. Test na to czy nadaje sie ona na wyjazd ktory ja planuje latem tj. na dwutygodniowy pobyt w Islandii. Ehhhh ta Gosia jest kochana. Nie ma co. Potrafi wesprzec kolezanke.
Jak zwykle od poczatku jest wesolo. Monika boi sie latac. Naprawde sie boi. NAPRAWDE. Do tego stopnia iz musi brac silne leki. Po nich.....nie zawsze sie kontroluje ale to i tak lepiej niz proba wysiadki podczas lotu samolotem :))). Monika jest jednak twarda. Nie odpuszcza i konsekwentnie walczy ze swoja przypadloscia.
Ale co tam ma suszarke i prostownice wiec nie jest zle!!! W ogole jej walizka wazy 13 kg a my tylko jedziemy na podrecznym. W koncu to tylko 4 dni. Ale to nie jest wazne. Wazne ze ma prostownice i suszarke.Ot co!!!!!!Szkoda ze jednak nie wziela tego zelazka o ktorym mowila....
Na lotnisku.
Jak zwykle zamieszanie. Rutynowa kontrola. Wyciaganie kosmetykow paszportow. Pan sie pyta czy mam paseczek jezeli tak to mam go sciagnac. Odpowiadam krotko ze i owszem mam ale chyba nie ten o ktorym mysli. Kolega pana podsluchuje. Po chwilowym niezrozumieniu mojego jakze niewybredbego zartu. Kuma. Zalapuje. Z szerokim usmiechem swierdza ze dobrze ze jest ten paseczek. Ufff. Odczuwam ulge. Jestem szczesliwa. Jest jednak poczucie humoru w narodzie.
W samolocie.
Monika ma stracha. Standardowo instruuje stewardessy iz czasami zdarza jej sie probowac wysiadac podczas lotu.
Ale co tam. Jakby co to ja zwiazemy.
Dolatujemy. I to nawet w jednym kawalku. Niemozliwe. Przed ladowaniem Monika snuje marzenia o tym ze samolot malo co nie zahaczyl o przystanek autobusowy.
Monika ma bardzo dobry wzrok wiec wierze jej ze na pewno widziala w tych nocnych egipskich ciemnosciach przystanek autobusowy. Zazdroszcze jej wzroku......
Na lotnisku w Bergamo.
I tym razem wypozyczamy samochod. I tym razem jest to ford fiesta. Pani z wypozyczalni jest chyba niepocieszona ze nie wzielysmy fiata. W ramach wkurwienia nie informuje nas iz autobus ktorym mamy podjechac na parking kursuje raz na pol godziny. Musiala byc baaaardzo zla bo nie powiedziala nam rowniez iz jedzie on na parking az cale......2 minuty. A mozna bylo pojsc z lacza i nie marznac ponad pol godziny. Niech ja szlaczek.
Jak zwykle jestem pilotem Agi i jak zwykle nawigacja nie dziala. Przeciez ja umiem czytac mapy pomimo ze nie mam prawka nie???? Gosia nie wierzy w moje mozliwosci. Ona sie nie zna. Smieje sie ze mnie osoba ktora dalej twierdzi ze mapa z jtora szlysmy w Japonii byla zle napisana. Hahaha!!!!
Pare minut pozniej.
Zboczylysmy juz kilka razy. Dziewczyny zabieraja mi komorke. Monia bez przerwy polecami swojego bardzo dobrego instruktora do nauki jazdy ktory jest specem od przypadkow beznadziejnych.... Nie wiem po co one mi o tym mowia. Zupelnie tego nie kumam. Gosia przejmuje paleczke pilotki Agi.
Pare minut pozniej.
Zbaczamy z kursu. I to nie raz. Wedlug Gosi nawigacja jest dobra ale z uwagi na brak polaczenia z netem wolno chodzi i nie nadaza za samochodem.....
Hahahah!!!!! Karma is a bitch!!!!
Hostel. Oprocz latania. Monika boi sie hostelow. Panicznie. Low costowe podrozowanie jest jej obce. Bedzie ciekawie nie ma co
Hostel do przezycia. Od progu wita nas chlopak swojskim dzien dobry. Ale to jednak Wloch. Jestesmy same mimo ze mamy szostke. Ufffff Monika jakos przezyje. Chyba.....
Rano mamy sniadanie. Wroc. Niby mialo byc sniadanie. Hmmmmmm nawet nie ma gdzie usiasc. Nie mowiec ze oporocz platkow i dzemu nie ma co jesc. Dobra zjemy na miescie. W koncu trzeba sie zaczac odchudzac. Ruszamy w miasto.
Katedra jest przepiekna. Jest suuuper. Sloneczko, piekne widoki, przystojni Wlosi..... wroc. To nie Wlosi tylko chmara murzynow napadajaca zwiedzajacych sobie spokojnie obcokrajowcow i probujaca wcisnac im najnowszy hitobadziew roku. Kijek do selfie. Tudziez obrzydliwe sznurkowe bransoletki. Jest ich pelno. Wszedzie. Otaczaja nas.....help....