Dzien 1:
Plan jes prosty. Jedziemy do Norwegii we trojke zdobyc Trolltunge i przy okazji zobaczyc kilka fajnych widoczkow po drodze. Ja Aga i Agnieszka. To nasza druga wspolna wyprawa po Stavanger. Jak zwykle z przebojami i na wesolo.
Kiedy beda????Niedlugo. Odpowiadam niepewnie. Kurde sama zaczynam sie powoli denerwować. Laski leca
w kulki. Przeciez bus mial rowno o 7.30 podjechac a ich jeszcze nie ma. Ufffff w koncu sa. Dobra. Aga tlumaczy ze przeciez wyjazd jest 7.45 a nie 7.30. Wolne zarty. Mi mowila, ze 7.30. Jak zwykle sie wypiera i niczego nie pamieta:)). Dobra niech jej bedzie. Jedziemy. W busie same chlopy. Wszyscy do pracy jada. Hmmmmmm troche sie dziwnie czuje. Ale fajne te chlopaki. O jest jeden przystojny pan w srednim wieku. Calkiem calkiem. Nie powiem :p
Lotnisko. Szybkie kupno flaszki, krotka szarpanina, o to, ze Aga stawia butelke. Ja na to ze ja kupuje. Sprzedawczyni nie wie od kogo ma brac kase. Bierze ode mnie. I slusznie. Jeszcze szybkie kupno sprita i gotowe ufffffff. Trzeba wkoncu dbac o nawodnienie nie????????. W samoloci nie siedzimy razem. Ja z Asia osobno i Aga osobno. Aga kupila bilet pozniej po nas i takie sa skutki.
Siadamy. Oooooooo jaka niespodzianka. Siedzimy obok przystojnego pana z busu. Cieszy sie chlopak jak cholera. Zagaduje. Caly czas. Opowiada mi historie o kleszczach, swojej boleriozie, o tym, ze zona nie chce z nim mieszkac w Bergen i ze ona boi sie latac. A tak poza tym to sympatyczny z niego gostek. Realllllllllllly.......
Asia siedzi kolo mnie. Generalnie troche sie sie dziewczyna str
esuje bo boi sie o swoje pluca. Jest w trakcie robienia patentu na nurkowanie i ostatnio zaczela ja bolec klatka piersiowa. Ma stracha ze uszkodzila pluca i lot ja rozerwie na strzepy z uwagi na cisnienie. Nie spala bidulka ze stresu od 3 godziny nad ranem. Informuje ja uczciwie ze siedzi kolo mnie wiec ma nie bryzgac krwia bo sie pobrudze. Sasiad obok opacznie zrozumial ze boje sie latac wiec sympatycznie mnie informuje ze w razie rozbicia to njic nie boli. Czuje tylko pani na poczatku troche cieplo. Sympatyczny gostek. Realllllly...........
Po historiach o znajomych, ktorzy boja sie plywac promem, szefie, ktory robi lody z naturalnego sniegu (naprawde nie sciemniam), miesie zamrozonym w dziurze na opadal lasu i przykrytm sniegiem, ladujemy. Ufffff nareszcie. Sympatyczny pan przestaje nawijac. Na koniec wspomina ze jest bardzo samotny w Bergen. Radze mu (zupelnie uczciwie) sprowadzic zone. Nie podejmuje tematu.
Wysiadamy. Pogoda jest bossssska. Sloneczko ale........troche zimno:\.
Pierwsze kroki kierujemy do wypozyczalni samochodow na lonisku. Tam kolejka. Jakas Amerykanka sie awanturuje ze zrobila rezerwacje a system jej nie widzi. Trzeba odczekac swoje. Dajemy rade.
Super jest samochod. Aga prowadzi. Bez niej nie daloby rady pojechac jutro na Trolltunge. Jest kochana.
Jedziemy do hotelu. Ja robie za pilota i informuje ja co pokazuje gps na komorce. Aga jest zawsze przygotowana. Na 100%. Aga nigdy sie nie myli. Aga zawsze ma racje. Koniec kropka amen....allah akbar.
Jedziemy.......
Aga a jak zaznaczona jest droga hotelu????????To ta zolta?????
Tak. Ze stoickim spokojem odpowiada przyglupowi.
Ale tu jest kilka zoltych w roznych kierunkach. Zale sie niemilosiernie.
Natalia. Masz strzalki. One pokazuja ci ktora droga jest prawidlowa. Stwierdza zawsze wiedzaca Aga. Jak Aga cos mowi to ma racje. Zawsze. Kropka i basta.
Cos mi jednak nie daje spokoju.
Aga a gdzie tu masz zaznaczony punkt docelowy???????? Takie a albo b???????
Oj co ty gadasz!!!!!! Daj mi te komorke. Oddaje. Aga cos wstukuje. Po chwili oddaje mi komorke.......na ktorej widnieje fioletowa droga z pomiedzy pkt a i b.
Zapomniala ustawic trasy. Te zolte to byly wszystkie drogi. A strzalki wskazxywaly ulice jedno i dwukierunkowe.
Ale co tam. To gps sie nie zna. Nie mozliwe zeby AGA nie wiedziala.
Ja to co innego :p......
Asia sie nic nie odzywa. Pewnie bidulka ma juz pluca pelne krwi.
Hotel. Fajny pokoj. Jak prawdziwe malzenstwo ja i Aga spimy w lozu malzenskim. Asia na rozkladanym lozku. Po krotkiej debacie w hotelu co rbimy dalej, decydujemy sie na wejscie na gorke Urliken. Jedziemy. Gps jak zwylke trche nawala (przeciez nie ja!!!!!) ale trafiamy w odpowiednie miejsce. Na Urliken mozna wejsc albo wjechac kolejka. My oczywiscie silaczki decydujemy sie na wejscie na gore pieszo. Kolejka nie jest tania (100 zl) co dodatkowo motywuje nas do wejscia pieszo. Rozmawiamy glosno gdze jest parkomat.
Ku naszemu zaskoczeniu przysluchuje sie nam jakis pan. Taki jakis dziwny z wygladu. Nie Norweg, nie Arab. Plynna(!!!) polszczyzna informuje nas, ze parking od 16 jest za darmo ale ten bok a nie ten gdzie stanelysmy. Jestesmy w szoku. Uczynny pan nie jest Polakiem ale mowi cudnie. Jestem pod wrazeniem. Jednoczesnie pan informuje nas, iz sa dwie trasy piesze na Urliken. Szybsza i bardziej stroma oraz wolniejsza i mniej stroma. Szybko z Asia decydujemy, iz wolimy dluzsza. Jestesmy troche padniete. Jednoczesnie jutro czeka nas ciezki dzien, czyli cel naszej wyprawy. Trolltunga. Dlatego musimy oszczedzwc sily i wybrac latwiejsza trase.
Jak to jest latwiejsza trasa to ja p.........Ale co tam damy rade. Kto jak nie ja????????!!!!!!!
Trasana Urliken nie jest jakas wymagajaca ale trzeba miec dobre buty i porzadny polar albo kurtke przeciwdeszczowa. Momentami jest slisko i mokro co nie dziwi bo Bergen jest najbardziej deszczowym miastem Europy. Pada tu 200 dni w roku. My mamy szczescie bo nie spadla nam na glowe ani krop
la. Ale trzeba uwazac. Urliken ma wysokosc okolo 630m i idzie sdie caly czas pod gore. Ale dco tam. W koncu jestesmy supermenki!!!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz