Translate

wtorek, 26 maja 2015

Dzień 13: Czyli Beppu dziura zabita dechami, histeryczny onsen, basen po japońsku, sponsorowany przewodnik

Przybywamy do Beppu o 7.50 rano. Jestesmy w miare wyspane i wypoczete ale i tak nie chce nam sie szukac przystanku autobusowego i wsiadamy do taksowki. Taksowki w Japonii sa moim zdaniem w przystepnej cenie ale polaczenia autobusami sa dosc atrakcyjne wiec nie ma za bardzo potrzeby korzystania z tej formy transportu.

Docieramy na miejsce po 8 godz. Niestety check in (przyjecie gosci) jest dopiero od 15 wiec mamy jeszcze sporo czasu. Jest to jeden z nielicznych minusow podrozowania po tym kraju, tj. przyjecie gosci nastepuje moim zdaniem w bardzo poznych godzinach, tj. od 15, 16. To czasami moze byc duzy problem dla przyjezdnych, ktorzy pojawiaja sie rano. Na szczescie wiekszosc hosteli, hoteli daje mozliwosc przechowania bagazu na miejscu do czasu kiedy mozna sie juz normalnie zakwaterowac.

Pani w hotelu jest dosc uprzejma. Umozliwia nam wczesniejsze zakwaterowanie o godz 12. Super, jestesmy zadowolone!!

Wobec powyzszego, zrzucamy bagaze w holu i udajemy sie na rekonesans po okolicy.

Beppu okazalo sie byc malym nieciekawym (przynajmniej na poczatku) miastem. W centrum miasta znajduje sie port wiec widok jest jaki jest. Zurawie zurawie dzwigi i inne maszyny. Brrrr obrzydlistwo. Szkoda bowiem miejscowosc otaczaja przepiekne gory. Ale tu wszedzie sa gory.

Beppu to stolica japonskich onsenow. Zasadniczo zamiarem naszym bylo spedzenie 2 dni na byczeniu sie i pluskaniu w onsenie. Onsen to nic innego jak japonskie gorace zrodla. To jeden z hitow Japonii i dobro naturalne, ktore moze pozazdroscic nie jedno panstwo. Onseny sa rozsiane w calej Japonii. Ja wybralam Beppu z tego powodu, iz ich ilosc jest olbrzymia, sa one roznego rodzaju i jedniczesnie znajduja sie tam tzw. jigoku onsen (piekie zrodla), ktore nie sluza kapaniu a podziwianiu ze wzgledu na ich wysoka temoerature i rozne kolory. Jednoczesnie Beppu znajduje sie na Kyushiu, wyspie, ktora sasiaduje z Yakushima, przecudna wyspa z lasem majacym ponad 1000 lat do ktorej zmierzamy.

Jestesmy troszke rozczarowane. Jest juz prawie poludnie a ulice swieca pustkami. Co prawda byla wtedy niedziela ale jednak.

W przydroznej kafejce ustalamy plan dzialania na najblizsze 2 dni. Przede wszystkim zakup biletow na autobus na pojutrze do Kagoshimy, kapiel w zabytkowym onsenie, zakaterowanie, potem jigoku onsen albo przyhotelowy onsen Tanoyou, ktory bardzo spodobal sie Gosi. Potem sie zobaczy. Jak starczy czasu to wepchniemy kolejke linowa na widok na gory.

Bilety. Jak zwykle nie obylo sie bez przebojow. To juz norma:-). Zauwazylam, ze im dalej od centrum Japonii tym znajomosc jezyka angielskiego zanika, a przynajmniej jego zrozumialosc. Innymi slowy Japonczykom wydaje sie ze mowia po angielsku. No wlasnie wydaje. Na tym odcinku trasy to juz jest tylko belkot.

Obsluguje nas chyba sam kierownik centrum autobusow dalekobieznych. Poci sie on niemilosiernie. Zupelnie niepotrzebnie bowiem kobitka obok niego radzila sobie z nami calkiem calkiem. Widocznie uznal on za punkt honoru przejac tak waznych zagramanicznych klientow. A moze to nasz urok znowu tak podzialal na starszego pana? Nie wazne. W kazdym razie trzesa mu sie rece.

Po engrishowo-japonsku udaje nam sie w koncu z nim dogadac. Zakumal wreszcie ze na jutro chcemy zwykly jedniodniowy bilet po miescie a na pojutrze spadamy autobusem dalekobieznym. Dostalysmy takze znizki na wejscie do jigoku onsen.

Mamy bilety. Wiemy ze najpierw trzeba pojechac do Fukuoki a nastepnie przesiadamy sie do drugiego autobusa do Kagoshimy. Super. Dobra teraz kapiel w zabytkowym onsenie!! Na sama mysl wraca nam humor. Ye ye ye dodatkowo onsen znajduje sie trzy kroki od naszego hoteliku. Pedzimy po reczniki.

Onsen....

Wtf. A co to za dziura?? Tak jakos brudno, ponuro. To bardziej laznia publiczna niz onsen. Oczywiscie woda ma 40+. To normalnie wrzatek jest!!!! Pi%&$#23455le taki onsen. Nie mamy nawet kosmetykow pod prysznic bo uznalysmy, ze na pewno jakies beda. W zaje.....tfu swiatyni buddyjskiej byly Shiseido!!!!! Co to kurna ma znaczyc?! Dobra, w przewodniku pisali, ze maja tu kapiel w goracym piasku. Idziemy zatem do piachu!! Znaczy sie na piasek.

Pani w rececji nie rozumie o co nam chodzi. Ona nic nie rozumie. W zadnym jezyku ani po angielsku ani po japonsku. W koncu z bolem w oczach lapie. Iiiie kreci glowa. Nie mozemy wejsc. Rozumiem tylko, ze po zwyklej kapieli nie mozna wejsc do piaskowej. Wchodzimy z histerycznego onsenu.

Zakwaterowanie. W hotelu sa wspanialomyslni. Daja nam wybor! Mozemy skorzystac z jednego z ich trzech onsenow. Ale tylko z jednego i to tylo jeden raz przez caly pobyt. Wybieramy. Kaza nam sie wpisac w kajeciku i wybrac godzine w ktorej chcemy sie kapac. Kapiel max godzinka. A karteczek na przydzial do onsenu to nie dostaniemy? Masakra. Jak w PRLu.

Dobra ale co tam, idziemy dalej w miasto. Na pewno bedzie lepiej!!!! Jestesmy w koncu optymistkami no nie??!!!!

...........

Gosia zapomniala mapyz hotelu. Nie wiemy gdzie isc.
Jestesmy glodne a jak na zlosc zadnej knajpy. Oni tu wszyscy umarli. W calym miescie. Wszystkie knajpy zamkniete. Tylko indyjska czynna. No tak oczywiscie. Znowu nie japonskie zarcie. Never mowie do Gosi. Po moim trupie.
Shimatta. Mialo byc lepiej.

A niech to, lamiemy sie i wstepujemy do japoskiego burgera. To tez cos nowego. Biore krewetkowego. Nawet dobry. Wychodzimy. Wracam sie bo zapomnialam tym razem polaru. Grrrr mialo byc lepiej......

Co mozna zrobic bez mapy i zaznaczonych na niej onsenow i atrakcji?? Hehe nie jest tak zle. Pamietam nazwe onsenu, ktory sie tak Gosi podobal Tanayou!! Teraz wystarczy kogos zhaczyc. Ooo pani idzie. Aaaa to ten wielki bialy budynek, hotel Sugite???? 20 minut drogi stad?? Jakie dwadziescia przeciez on jest na wyciagniecie reki! To raptem w porywach 10 minut i to max!!

......

Niecala godzine pozniej.

Padamy na ryjki. Wejscie bylo ukryte przed oczami niewtajemniczonych, szlysmy pod gorke. Zar sie leje z nieba, jest 30 stopni. Marzy nam sie basen. Zimny basen. Nie gorace zrodla.

Ale niespodzianka w hotelu maja basen!!!!!! Yeeee krzyczymy z radosca. Kupujemy bilety na onsen i basen. Hotel jest baaardzo na wypasie. Gosia jest szczesliwa. Ja nie koniecznie lubie takie klimaty ale czego sie nie robi da przyjaciolki. Po za tym tez zamarzyl mi sie basen:-).

Wpadamy. Prawie biegiem nakladamy kostiumy kapielowe. Jakims cudem je wzielysmy.

Wychodzimy na basen. Aaaaaaza cudo!!! Basen! Chlodno! Zimno! Przyjemnie!

....wtf.......

Eeeeeeeeeee!!!!!???

Basen ma 30 + stopni......no comment.

Dziura zabita dechami. Ot tyle. Nawet normalnego basenu nie maja. Glupi ci Japonczycy. Znowu nas oszukali.

Wchodzimy mimo to. Gosia zlorzeczy. Mija 30 minut. Gosia dalej zlorzeczy. W koncu przenosi sie na lezak.
Ja dalej siedze przy akompaniamencie wrzaskow dzieci i ich rodzicow. Rozgladam sie uwaznie i nie wierze wasnym oczom.

Jestesmy jedyne w strojach kapielowych. Reszta ma stroje z .....dlugimi rekawkami. Ludzie opanujcie sie jest 30 stopni!!!!Rozgladam sie dalej.....

Wygrywa laska w bluzie DRESOWEJ z kapturem na glowie.....w basenie z dzieckiem.

Czy ja przyjechalam na inna planete? Czg ktos mi to moze logicznie wytlumaczyc??

Dziwnie sie na mnie patrza. Wstaje i ide do Gosi. Gapia sie wszyscy. Dzieci, matki, ojcowie, ratownik. Tak zobaczcie jak wyglada biala kobieta. Ruda. W stroju kapielowym bo w koncu jestem w basenie a na dworze i w wodzie jest 30 stopni!!

Siadam obok Gosi. Ona dalej zlorzeczy. Smiac mi sie chce:-) :-) :-) . Fajny dzien:-) .

Obok nas 2 slicznotki + chlopak. Caly czas robia sobie zdjecia telefonem. Znaczy dziewczyny. Selfie. Chlopak tylko tesknie patrzy. Mija 30 minut. Dalej gapia sie w telefon i robia zdjecia. A jak nie robia to przegladaja sie w telefonie jak w lusterku i poprawiaja wlosy. Samui samui samui (zimno)!!!! Krzycza raz po raz dziewczyny. Opadaja mi rece.
Masakra komentuje Gosia. Masakra przyznaje.

Przechodzimy na strone onsenu. Tam golo i wesolo. Niestety woda +40. Pi*%%#4=le taki onsen i odpoczynek. Ledwo zanurzam sie w wodzie. Widok na miasto, reklamowany w przewodniku, przesloniety jest przez krzaczory. Super nie ma to jak inne gole babki.

Ooooo jest i sauna. Jest tam zbyt zimno bo to tylko 30 stopni na dworze, wiec postanawiamy sie ogrzac. Wchodzimy do sauny.

Jest po 20. Wychodzimy z przybytku, ktory mial 3 gwiazdki w przewodniku. Niechybnie to spisek. Przewodnik byl sponsorowany przez ten hotel. Na bank.

W hostelu.

Nasz czas na onsen. Wchodzimy, myjemy sie, sprawdzamy temperature wody nogami, wstajemy i wychodzimy. Tak krotko? Pyta sie zdziwiony pan w recepcji.

Japonczycy to kosmici. Pi%&&$;+-,le taki onsen.

Zdjecia z jigoku onsen z nastepnego dnia:-) .



















2 komentarze:

  1. Pięknie, jak w bajce. Ja bym nie wróciła, za cudownie tam :). Naprawdę nie było nikogo w stroju kąpielowym? Ale jak to? Aż niewiarygodne. Nie wyobrażam sobie jak to by było, gdyby Japończycy mieli taką wode jak w naszym kochanym Bałtyku :). Chybaby w futrach wchodzili do wody.

    OdpowiedzUsuń